Wyświetlenia bloga

sobota, 10 września 2011

Zaczęło się..

 Cześć. Przez wakacje weszłam tu chyba raptem 2 razy, ale wiecie wakacje = totalne lenistwo.
Nie potrafiłam sie w sobie zebrać do napisania recenzji i dalej nie umiem. Zaczął się nowy rok szkolny, a za tym idą nowe wyzwania, ciężka nauka i egzaminy. Potem wybór liceum i inne duperele. Nie wyobrażam sobie tego jak narazie. Myśl o odrabianiu lekcji mnie osłabia.
W szkole nie jest najgorzej, pomijając, że minął jej dopiero tydzień a już mam zapowiedziany sprawdzian i kartkówki. Czy oni nigdą nie odpuszczą? Chyba nie.
A tymczasem pozdrawiam Was i życzę wszystkim miłego weekendu !

sobota, 30 lipca 2011

One Lovely Blog Award

Pewnie niektórzy z Was zauważyli, że na blogu pojawiła się nowa zabawa One Lovely Blog Award. Zaprosiła mnie do niej Agnesja za co bardzo dziękuję :). Ja stykam się z nią poraz pierwszy, gdyż nie było mnie tu już dawno i nie zdążyłam jeszcze nadrobić (o ile mi się to wogóle uda)





Zasady:

- napisz u siebie podziękowania i wklej link blogera, który cię nominował,
- napisz o sobie siedem rzeczy,
- nominuj szesnaście innych, cudownych blogerów (nie można nominować osoby, która cię nominowała),
- napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji.

O mnie:

1. Moją ulubioną grą zespołową jest koszykówka. Zaczęłam ją trenować już w 2 klasie podstawóki, z mała przerwą ( 5 klasa) i wróciłam do niej w 6. Była to dla mnie forma wyładowania emocji, dostawałam wtedy dawkę adrenaliny i stawałam się energiczna. Dawało mi to dużą satysfację. Nie zapomnę tego okresu. Na szafie dalej wiszą moje 4 medale : złoto, srebro i 2 brązy. Żałuje faktu, że miałam szansę na rozwijanie swoich umiejętności i grę już bardziej na poważnie, ale zmarnowałam to. Wykręciłam się innymi zajęciami, a tak po prostu zabrakło mi ambicji. Od tamtej pory nie próbowałam czegoś z tym zrobić, a teraz twierdzę, że to już za późno. Mimo, że mam dopiero 15 lat.

2.Uwielbiam fotografować, ale nie ludzi jak większość. Nie mam predyspozycji ani modelów na sesję. Wolę robić zdjęcia przyrodzie, zjawiskom fizycznym oraz zwierzętom. Marzę o posiadaniu lustrzanki, ale nie stać mnie na to.

3. Chciałabym kiedyś zostać dziennikarką - byłoby to dla mnie idealne połączenie : fotografii, podróży po świeci i wywiadów. Dobrze sobie radzę z przedmiotami humanistycznymi, wiec to chyba nie jest, aż takim złym pomysłem. Ale na myślenie o przyszłości mam jeszcze czas.

4. Przyznam sie, że tym roku wogóle nie cieszyłam się na wakacje, miałam ku temu powody. Miałam inne plany, ale pewne wydarzenie zmieniło całe moje życie dotychczas, więc i plany legły w gruzach. Ale już mam za sobą ponad miesiąc wakacji i nie jest tak źle. Jestem mile zaskoczona.

5. Uwielbiam chodzić na zakupy, oczywiście jeśli mam odpowiednia ilość pieniędzy, jest to dla mnie forma rozrywki oraz poprawy humoru :) Nowe ubrania lub książki robią mnie szczęśliwszą xd

6. Moim marzeniem jest wyjazd na wakacje do Hiszpanii lub Bułgari. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się uda je spełnić : D

7. Lubię jeść banany, wręcz uwielbiam. Jem je od przedszkola, to tak jakby mój znak rozpoznawczy. W roku szkolnym jem je praktycznie codziennie, haha.

Do zabawy wybrałam:

1.Rosemary
2.Uskrzydlona
3. @lma
4.tristezza
5. agatheee
6.Lenalee
7.Petit Roses
8.
9.Cherri Mircia
10.
11.Paula
12.Tirindeth
13.Violy
14.Isadora
15.Fonin
16.UpiornyGroszek  


A tak wgl. to zaniedbałam bloga. Od ostatniej recenzji przeczytałam już 5 książek albo i więcej, a  jakoś trudno mi się zebrać, żeby cokolwiek o nich napisać. No cóż leń wziął górę. Przed wyjazdem nad morze nabyłam 2 nowe książki "Wizje w mroku" autorstwa L.J. Smith oraz "Piękni i martwi" autorstwa Yvonne Wonn. Natomiast podczas 2 tygodniowego pobytu w Pobierowie kupiłam "Miasto masek" Daniela Hecht'a. Może zdobędę się chociaż na recenzję tych 3 książek, lekturę pierwszej mam już za sobą. Pozdrawiam.
Sihhinne

sobota, 18 czerwca 2011

Dawno mnie tu nie było.

Stwierdziłam właśnie, że dawno mnie tu nie było. Wszystko przez szkołę ;p. Ostatnie sprawdziany, kartkówki i wystawianie ocen. Ale teraz spokój, aż na dwa miesiące. Narazie nie czuję wakacji, ale mam nadzieje, że się to zmieni. Zaniedbałam bloga, więc teraz będe musiała mu poświęcić więcej czasu. Już niedługo kolejne recenzje. A tymczasem pozdrawiam i życzę wszystkim miłego weekendu : D

sobota, 4 czerwca 2011

Recenzja "Jutra"

           Wydawnictwo ZNAK
      
     "Jutro - kiedy zaczęła się wojna" to książka autorstwa John'a Marsden'a. Na książkę natknęłam się najpierw w sieci, aż pewnego razu będąc w księgarni skusiłam się na nią. I dobrze się stało, bo książka jest naprawdę świetna.
     Opowiada o siedmiu przyjaciołach, których wyprawa w góry, zmieniła całe życie. Była to dla nich próba przyjaźni, niektóre więzi się zacieśniły i stworzyły coś więcej.
      A wszystko zaczęło się od tego, że Ellie i Corrie zaprosiły swoich znajomych na wycieczkę na łonie natury zdala od Wirrawee. Opuścili swoje rodzinne miasto w dzień festynu z okazji obchodów Dnia pamięci. Wybrali Piekło jako idealne miejsce na wycieczkę. Historia głosiła, że w tamtych rejonach mieszkał Pustelnik- morderca. Spędzili tam dobre 5 dni, lecz musieli wracać. Po powrocie zobaczyli martwe zwierzęta, puste domy, spalone lasy.

     Czy Wirrawee to nowe piekło? Czy to koniec świata?

To dopiero początek koszmaru..

    Cała paczka przyjaciół stanęła przed ciężkim zadaniem. Musieli ocalić całe miasto przed "białą" inwazją. Niestety mieli za mało informacji, aby działać. Więc zaczeli od poszukiwania kontaktu z osobami, które są dalej na wolności. Chris, Robyn, Fi, Homer, Corrie, Kevin, Ellie i Lee założyli siedzibę, która mieściła się w Piekle, ale tym w górach. Od tamtego czasu, każdy ich ruch i zadanie było zaplanowane. Homer przejął dowodzenie.
    Teraz zaczyna się prawdziwa przygoda, momentami groźna i niebezpieczna. Napewno większość z nas z jednej strony chciałaby przeżyć przygodę w gronie przyjaciół, choć z drugiej strony obudzić się i wiedzieć o tym, że nasza rodzina i bliscy są w niebezpieczeństwie to niezbyt ciekawa opcja. Mimo, że czasami wysłalibyśmy ich w kosmos :D
   Nie mogło zabraknąć również i w tej książce wątku miłosnego. Był on tak ciekawie napisany, że aż miło się czytało. Jak dla mnie dobry dodatek do treści książki, jak to się mówi- krótko, zwięźle i na temat.
   Jest jedna kwestia, która mnie najbardziej ciekawi. Jak autor historię tych przyjaciół rozwinie w kolejnych tomach, których jest w sumie 7. Czy będą one równie dobre jak pierwsza część?
   Książka jest napisana w narracji pierwszoosobowej, co sprawia, że wydaje sie jakby bohaterka relacjonowała nam swoją opowieść osobiście. W lekturze znajdziemy prosty do zrozumienia język. Polecam i zachęcam do czytania :).

Ps. Na podstawie książki powstał film pt. "Tommorow, when the war began" :D
Premiera 2 części jutra już 16 czerwca ! :)
 

poniedziałek, 23 maja 2011

Recenzja "Białego płomienia na magię"


                                                         Wydawnictwo Amber

          "Biały płomień na magię" to kolejna cześć serii z wątkiem paranormalnym, której główna bohaterką jest Stacey. Dziewczynę znów lekają przerażające wizje, budzi się wymiotując. Zaczyna otrzymywać listy: ktoś próbuje jej coś przekazać. Te same słowa słyszy w snach.
          Pewnej nocy Stacey wymyka się do kotłowni, by pomedytować i odprawić rytuał. Nie jest sama, ktoś ja zamknął, na jej szczęście Amber słyszy krzyk i otwiera jej drzwi. Parę dni potem dziewczyna udaje się do psychologa, ma nadzieję, że ta wizyta jej pomoże. Ten sam kto był z nią w kotłowni nalega na kolejne spotkanie w Wisielcu jednak do niego nie dochodzi, gdyż Stacey przychodzi z przyjaciółmi. Spotykają się jednak w innych okolicznościach : przypadkiem w lesie, podczas odprawiania zaklęcia. Od początku mu nie ufa, lecz przy kolejnych spotkaniach jest im łatwiej. Więź między nimi się zacieśnia, co może zagrozić związkowi Stacey z Chadem.
         Niespodziewanie w internecie zjawia się mama Stacey. Postanawia powiedzieć coś co od dawna ukrywała, zmieni to ich relacje. Wreszcie Stacey zrozumie dlaczego mama próbowała ją odciągnąć od babci, bo wiedziała przez co przechodzi. Ale resztę to już dalej doczytacie.
         Polecam, ponieważ jest to powieść lekka i dla wszystkich. Jest parę elementów grozy, ale i romantycznych. Ciekawa akcja, prosto się czyta, więc w sumie dużo zalet. Osobiście zawiódł mnie trochę koniec książki, był lekko przereklamowany, ale w sumie do przyjęcia. Książka jak najbardziej na tak : ).Chciałabym kolejne cześci przeczytać, ale nie wiem czy są u nas dostępne ;p


Ocena książki 6/10

niedziela, 15 maja 2011

Recenzja "Niebieskiego płomienia na koszmary"




WYDAWNICTWO AMBER


        "Niebieski płomień na koszmary" to powieść autorstwa Laurie A. Faria. Opowiada o dziewczynie imieniem Stacey, którą co noc nawiedzają senne koszmary. Dotyczą one niebezpieczeństwa zagrażającego życiu jej przyjaciółki Drei. Nie wie co robić, a do tego nie pomaga jej świadomość, że kiedyś nie zaufała intuicji i nie zapobiegła tragedii. Przez co dręczą ją dalej wyrzuty sumienia, choć Maura umarła już 2 lata temu. Tym razem jest pewna, że musi ocalić bliską jej osobę. Nie będzie to łatwe zadanie.
        Stacey wraz z Dreą i Amber mieszkają w internacie. Stacey ukrywa się z tym, że co noc sika w łożko, a to z powodu koszmarów, które wracają. W końcu postanawia powiedzieć Drei i Amber o tym co jej się śni. Początkowo Drea ignoruje ostrzeżenia, ale po jakimś czasie zmienia zdanie. Zaczyna dostawać listy, kartki i paczki, w których ktoś odlicza dni do jej śmierci..
       To samo spotyka Veronicę Leeman - która nigdy nie budziła sympati dziewczyn i jej przyjaciół. Czy ktoś robi to specjalnie,aby je nastraszyć czy tak ma być? Stacey robi wszystko, aby uchronić ją i Dreę przed niebezpieczeństwem. Czy uda jej się? Sprawy komplikuje dodatkowo Chad, przez którego Stacey i Drea sie pokłóciły.
       Powieść czytało się dosyć szybko i uważam, że była całkiem ok. Nie rozumiem co poniektórych niepochlebnych recenzji na jej temat, ale wiadomo każdy ma inny gust.
       Polecam wszystkim, którzy lubią powieści z wątkiem paranomalnym.

Ps. Dziewczyny uważajcie na chorych wielbicieli :)
 

Ocena książki: 6/10

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Recenzja"Domu Nadziei"

          "Dom nadziei" to romans autorstwa Karen Potter. Główną bohaterką jest Jenny - dyrektorka Fundacji Prescotta, zajmującej się wspieraniem samotnych matek i dzieci. Pochodzi ona z rodziny,gdzie żadna kobieta nie była w małżeństwie szcześliwa. Po jakimś czasie kobiety zawsze były zostawiane. Z tego powodu decyduje się na samotne macierzyństwo.
         W klinice doktora Bentleya, gdzie jej dziecko zostało poczęte zachodzi pomyłka. W ten sposób znany biznesmen Matt Hanson zostaje ojcem jej dziecka. Jenny bojąc się odrzucenia, nie akceptuje jego pomocy. Wszystko dodatkowo komplikuje Krystal - eksnarzeczona Matta.
         Matt bardzo się stara i robi wszystko,by przekonać do siebie Jenny. Zaczynając lekturę miałam co do niego mieszane uczucia. Jego intencje w stosunku do głównej bohaterki i jej dziecka nie były zbytnio sprecyzowane. Nie dziwie się, że Jenny tak często była na niego zła.
        Mimo wszystko ten romans pochłonęłam szybciej niż poprzedni. Czytając, pojawiały mi się myśli, że fajnie byłoby przeżyć coś podobnego. Końca nie zdradzę, ale chyba sami się już domyślacie : )
Miłej lektury.

sobota, 23 kwietnia 2011

Recenzja "N@rzeczonej z sieci"


         
          
            "N@rzeczona z sieci" to romans autorstwa Trish Wylie. Opowiada o kobiecie imieniem Mary Margaret, znajomi mówili na nią Maggie. Jest dziennikarką i pracuje z przyjacielem Seanem. Chociaż oboję ukrywają swoje uczucia to widać, że ich obu coś do siebie przyciąga. Rodzi się między nimi niewinny flirt.
            Maggie ma sekret i robi wszystko,żeby zniechęcić i odepchnąć Seana od siebie. Wymyśla plan i uparcie dąży do celu. Próbując o nim zapomnieć szuka męża w internecie, większość randek z poznanymi tam mężczyznami okazuje się niewypałem. Jej przyjaciel Sean wpada na pomysł i podstępem próbuje ja zdobyć. Podszywa się pod Romea34 i.. to sami się dowiecie.
            Podobał mi się język zastosowany w tej książce, łatwy i prosty do zrozumienia.
Pod koniec sprawy się trochę pokomplikują, jednak rozmowa z siostrą pomaga Maggie zrozumieć i naprawić sytuację. Więcej zdradzić nie mogę.
           Polecam tą książke wszystkim, którzy poszukują łatwego i szybkiego do czytania romansu :)

ps. już niedługo recenzja kolejnego romansu "Dom nadziei"

piątek, 22 kwietnia 2011

Recenzja "Wschodzącego Księżyca"

 
Instytut wydawniczy ERICA
 Moja ocena książki : 7/10
             "Wschodzący Księżyc" jest pierwsza książką otwierającą cykl "Zew nocy", którego autorką jest Keri Arthur. Cykl składający się z dziewięciu tomów, brzmi trochę przerażąco, ale po przeczytaniu pierwszej części pragnę więcej. Z opinii innych pisarek wynikało, że powieść będzie przepełniona namiętnością, emocjami i zmysłowością. W większości nie przeliczyłam się : ).
             Główną bohaterką jest Riley Janson, na co dzień pracuje jako łącznik w Departamencie Innych Ras w Melbourne. Jest połączeniem wilkołaka i wampira. Jej brat Rhoan również pracuje w tym samym miejscu, tylko jako strażnik. Są bliźniakami, ale mimo to bardzo się różnią. Łączy ich instynkt, dzięki któremu wiedzą, kiedy drugie wpada w tarapaty.
             Jakby tego było mało to wielkimi krokami zbliża się również pełnia, która podsyca żar trudny do opanowania między Riley i jej kochankami Mishą i Talonem.
             Na dodatek ktoś dzwoni do drzwi, a na wycieraczce Riley stoi nagi wampir. Twierdzi on, że ktoś próbuję go zabić i potrzebuje pomocy od Rhoana. Czy uda jej się opanować pokusę przeżycia seksu z Quinnem? Czy wystarczy jej tylko to czy może zacznie liczyć na coś więcej ?
             Charaktery bohaterów książki nie są zbyt rozbudowane, ale każdy ma jakieś tajemnice z przeszłości i rzeczy, które ukrywa. Taką osobą jest Jack - szef Riley w Departamencie. Uparcie wierzy w jej możliwości i dąży do tego, by została strażnikiem. Wie o czymś, czego Riley się nie spodziewała. Będzie ona musiała sprostać wielu zadaniom i okoliczności mogą ja zmusić do zmiany zdania. Czy zostanie strażnikiem? Czy może mimo wszystko będzie trzymała się dalej tego, co postanowiła? Każdy czytając ma swojego ulubionego lub wrogiego bohatera. W tym drugim przypadku był nim Talon. Od początku nieciekawy typ, liczył na wszystko a nie dawał z siebie nic. Najbardziej zaimponowała mi Riley, która pewnego razu się jemu sprzeciwiła i tym samym zakończyła to, co kiedyś uważała za cudowne.
            Uważam, że książka jest warta przeczytania. Polecam ją tym, którzy chcieliby przeżyć księżycową goraczkę, kiedy trudno Riley opanować zmysły. Mimo to, że książka ma oryginalne usytuowanie fabuły, to wydaję mi się, że gdzieś już to czytałam. Mam nadzieję, że następne części pojawią się niebawem na polskim rynku, bo jestem ciekawa co będzie dalej. Jest to jedna z nie za głębokich książek, ale za to wciągających, gdzie ciągle coś sie dzieje.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Recenzja "Intruza"

                                                                         Wydawnictwo Dolnośląskie
                                                                         Moje ocena książki : 8,5 /10

        Stephenie Meyer to znana autorka sagi "Zmierzch" , za którą szaleją miliony. Sama bardzo polubiłam tą serię. Po 2 latach od wydania postanowiłam zabrać się za "Intruza". Książkę poleciła i pożyczyła mi znajoma. Z braku czasu dopiero teraz ją skończyłam,ale osobiście sądzę, że było warto.
        "Intruz" opowiada o losach Wagabundy - duszy będącej w ciele Melanie. Dusze opanowały Ziemię już jakiś czas temu, pozostało niewielu ludzi na świecie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych była Melanie wraz z bratem Jamiem i chłopakiem Jaredem. Jednak pewnego dnia wpadła w ręce wroga.
        Początkowo dusza z ciałem nie współpracowały ze sobą. Melanie podsuwała myśli i wspomnienia Wagabundzie , która nie potrafiła oddzielić swoich uczuć od uczuć ciała. Współpracowała natomiast z Łowczynią. Jednak pewne wydarzenia i przemyślenia skłaniają dusze do zmiany decyzji. Wraz z Melanie stają się sojuszniczkami i wyruszają w podróż w poszukiwanie bliskich.
        Czy Jared i Jamie będą od razu do niej, a raczej do nich przekonane? I jak będą się zachowywać? Między dziewczynami dojdzie do scen zazdrości i kłótni z powodu Jareda. Ale nie tylko jego, na horyzoncie pojawi się jeszcze jeden mężczyzna - Ian. Od razu przypadł mi do gustu, był pomocny i wreszcie przekonał się do Wandy i polubił ją jeszcze bardziej niż mogłoby się wydawać. Raz wkurzył mnie swoją postawą, ponieważ był zbyt bezpośredni i nietaktowny, ale to już sami doczytacie.
Podczas odkładania książki na półkę, byłam bardzo ciekawa, co przyniosą dalsze wydarzenia. Były momenty, gdzie sytuacje potoczyły się inaczej niż oczekiwałam. Przyznam się nawet, że płakałam,ale więcej nie zdradzę : )
       "Intruz" jest wciągająca lekturą i daje naprawdę do myślenia. "Nigdy nie wiesz ile czasu Ci pozostało"- te słowa utkwiły mi w pamięci i są jak najbardziej prawdziwe i znajdują odniesienie w naszym życiu. Należy doceniać to co teraz jest, a nie narzekać, bo uwierzcie zawsze jest ktoś kto ma gorzej. Polecam ją wszystkim, choć na początku nie byłam do niej przekonana ze względu na to, że świat opanowany przez dusze brzmi mało realnie. Szkoda jedynie, że koniec został tak jakby to powiedzieć "niezakończony". Każdy może się domyślać co będzie dalej, a rozwiązań może być wiele. Może jednak Stephanie Meyer zdecyduje się na kontynuacje?
  Cześć. Właśnie zaczynam swoją przygodę z blogiem i w sumie ciężko mi go ogarnąć : P . Wpadłam na ten pomysł jakiś czas temu, choć tak naprawdę koleżanka zachęciła mnie do napisania recenzji. W tej chwili sama nie wiem do końca jak to będzie, więc muszę się zastanowić nad paroma rzeczami. Mam na to czas
; >