Wyświetlenia bloga

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Recenzja "Intruza"

                                                                         Wydawnictwo Dolnośląskie
                                                                         Moje ocena książki : 8,5 /10

        Stephenie Meyer to znana autorka sagi "Zmierzch" , za którą szaleją miliony. Sama bardzo polubiłam tą serię. Po 2 latach od wydania postanowiłam zabrać się za "Intruza". Książkę poleciła i pożyczyła mi znajoma. Z braku czasu dopiero teraz ją skończyłam,ale osobiście sądzę, że było warto.
        "Intruz" opowiada o losach Wagabundy - duszy będącej w ciele Melanie. Dusze opanowały Ziemię już jakiś czas temu, pozostało niewielu ludzi na świecie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych była Melanie wraz z bratem Jamiem i chłopakiem Jaredem. Jednak pewnego dnia wpadła w ręce wroga.
        Początkowo dusza z ciałem nie współpracowały ze sobą. Melanie podsuwała myśli i wspomnienia Wagabundzie , która nie potrafiła oddzielić swoich uczuć od uczuć ciała. Współpracowała natomiast z Łowczynią. Jednak pewne wydarzenia i przemyślenia skłaniają dusze do zmiany decyzji. Wraz z Melanie stają się sojuszniczkami i wyruszają w podróż w poszukiwanie bliskich.
        Czy Jared i Jamie będą od razu do niej, a raczej do nich przekonane? I jak będą się zachowywać? Między dziewczynami dojdzie do scen zazdrości i kłótni z powodu Jareda. Ale nie tylko jego, na horyzoncie pojawi się jeszcze jeden mężczyzna - Ian. Od razu przypadł mi do gustu, był pomocny i wreszcie przekonał się do Wandy i polubił ją jeszcze bardziej niż mogłoby się wydawać. Raz wkurzył mnie swoją postawą, ponieważ był zbyt bezpośredni i nietaktowny, ale to już sami doczytacie.
Podczas odkładania książki na półkę, byłam bardzo ciekawa, co przyniosą dalsze wydarzenia. Były momenty, gdzie sytuacje potoczyły się inaczej niż oczekiwałam. Przyznam się nawet, że płakałam,ale więcej nie zdradzę : )
       "Intruz" jest wciągająca lekturą i daje naprawdę do myślenia. "Nigdy nie wiesz ile czasu Ci pozostało"- te słowa utkwiły mi w pamięci i są jak najbardziej prawdziwe i znajdują odniesienie w naszym życiu. Należy doceniać to co teraz jest, a nie narzekać, bo uwierzcie zawsze jest ktoś kto ma gorzej. Polecam ją wszystkim, choć na początku nie byłam do niej przekonana ze względu na to, że świat opanowany przez dusze brzmi mało realnie. Szkoda jedynie, że koniec został tak jakby to powiedzieć "niezakończony". Każdy może się domyślać co będzie dalej, a rozwiązań może być wiele. Może jednak Stephanie Meyer zdecyduje się na kontynuacje?

1 komentarz: