Wyświetlenia bloga

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Recenzja"Domu Nadziei"

          "Dom nadziei" to romans autorstwa Karen Potter. Główną bohaterką jest Jenny - dyrektorka Fundacji Prescotta, zajmującej się wspieraniem samotnych matek i dzieci. Pochodzi ona z rodziny,gdzie żadna kobieta nie była w małżeństwie szcześliwa. Po jakimś czasie kobiety zawsze były zostawiane. Z tego powodu decyduje się na samotne macierzyństwo.
         W klinice doktora Bentleya, gdzie jej dziecko zostało poczęte zachodzi pomyłka. W ten sposób znany biznesmen Matt Hanson zostaje ojcem jej dziecka. Jenny bojąc się odrzucenia, nie akceptuje jego pomocy. Wszystko dodatkowo komplikuje Krystal - eksnarzeczona Matta.
         Matt bardzo się stara i robi wszystko,by przekonać do siebie Jenny. Zaczynając lekturę miałam co do niego mieszane uczucia. Jego intencje w stosunku do głównej bohaterki i jej dziecka nie były zbytnio sprecyzowane. Nie dziwie się, że Jenny tak często była na niego zła.
        Mimo wszystko ten romans pochłonęłam szybciej niż poprzedni. Czytając, pojawiały mi się myśli, że fajnie byłoby przeżyć coś podobnego. Końca nie zdradzę, ale chyba sami się już domyślacie : )
Miłej lektury.

sobota, 23 kwietnia 2011

Recenzja "N@rzeczonej z sieci"


         
          
            "N@rzeczona z sieci" to romans autorstwa Trish Wylie. Opowiada o kobiecie imieniem Mary Margaret, znajomi mówili na nią Maggie. Jest dziennikarką i pracuje z przyjacielem Seanem. Chociaż oboję ukrywają swoje uczucia to widać, że ich obu coś do siebie przyciąga. Rodzi się między nimi niewinny flirt.
            Maggie ma sekret i robi wszystko,żeby zniechęcić i odepchnąć Seana od siebie. Wymyśla plan i uparcie dąży do celu. Próbując o nim zapomnieć szuka męża w internecie, większość randek z poznanymi tam mężczyznami okazuje się niewypałem. Jej przyjaciel Sean wpada na pomysł i podstępem próbuje ja zdobyć. Podszywa się pod Romea34 i.. to sami się dowiecie.
            Podobał mi się język zastosowany w tej książce, łatwy i prosty do zrozumienia.
Pod koniec sprawy się trochę pokomplikują, jednak rozmowa z siostrą pomaga Maggie zrozumieć i naprawić sytuację. Więcej zdradzić nie mogę.
           Polecam tą książke wszystkim, którzy poszukują łatwego i szybkiego do czytania romansu :)

ps. już niedługo recenzja kolejnego romansu "Dom nadziei"

piątek, 22 kwietnia 2011

Recenzja "Wschodzącego Księżyca"

 
Instytut wydawniczy ERICA
 Moja ocena książki : 7/10
             "Wschodzący Księżyc" jest pierwsza książką otwierającą cykl "Zew nocy", którego autorką jest Keri Arthur. Cykl składający się z dziewięciu tomów, brzmi trochę przerażąco, ale po przeczytaniu pierwszej części pragnę więcej. Z opinii innych pisarek wynikało, że powieść będzie przepełniona namiętnością, emocjami i zmysłowością. W większości nie przeliczyłam się : ).
             Główną bohaterką jest Riley Janson, na co dzień pracuje jako łącznik w Departamencie Innych Ras w Melbourne. Jest połączeniem wilkołaka i wampira. Jej brat Rhoan również pracuje w tym samym miejscu, tylko jako strażnik. Są bliźniakami, ale mimo to bardzo się różnią. Łączy ich instynkt, dzięki któremu wiedzą, kiedy drugie wpada w tarapaty.
             Jakby tego było mało to wielkimi krokami zbliża się również pełnia, która podsyca żar trudny do opanowania między Riley i jej kochankami Mishą i Talonem.
             Na dodatek ktoś dzwoni do drzwi, a na wycieraczce Riley stoi nagi wampir. Twierdzi on, że ktoś próbuję go zabić i potrzebuje pomocy od Rhoana. Czy uda jej się opanować pokusę przeżycia seksu z Quinnem? Czy wystarczy jej tylko to czy może zacznie liczyć na coś więcej ?
             Charaktery bohaterów książki nie są zbyt rozbudowane, ale każdy ma jakieś tajemnice z przeszłości i rzeczy, które ukrywa. Taką osobą jest Jack - szef Riley w Departamencie. Uparcie wierzy w jej możliwości i dąży do tego, by została strażnikiem. Wie o czymś, czego Riley się nie spodziewała. Będzie ona musiała sprostać wielu zadaniom i okoliczności mogą ja zmusić do zmiany zdania. Czy zostanie strażnikiem? Czy może mimo wszystko będzie trzymała się dalej tego, co postanowiła? Każdy czytając ma swojego ulubionego lub wrogiego bohatera. W tym drugim przypadku był nim Talon. Od początku nieciekawy typ, liczył na wszystko a nie dawał z siebie nic. Najbardziej zaimponowała mi Riley, która pewnego razu się jemu sprzeciwiła i tym samym zakończyła to, co kiedyś uważała za cudowne.
            Uważam, że książka jest warta przeczytania. Polecam ją tym, którzy chcieliby przeżyć księżycową goraczkę, kiedy trudno Riley opanować zmysły. Mimo to, że książka ma oryginalne usytuowanie fabuły, to wydaję mi się, że gdzieś już to czytałam. Mam nadzieję, że następne części pojawią się niebawem na polskim rynku, bo jestem ciekawa co będzie dalej. Jest to jedna z nie za głębokich książek, ale za to wciągających, gdzie ciągle coś sie dzieje.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Recenzja "Intruza"

                                                                         Wydawnictwo Dolnośląskie
                                                                         Moje ocena książki : 8,5 /10

        Stephenie Meyer to znana autorka sagi "Zmierzch" , za którą szaleją miliony. Sama bardzo polubiłam tą serię. Po 2 latach od wydania postanowiłam zabrać się za "Intruza". Książkę poleciła i pożyczyła mi znajoma. Z braku czasu dopiero teraz ją skończyłam,ale osobiście sądzę, że było warto.
        "Intruz" opowiada o losach Wagabundy - duszy będącej w ciele Melanie. Dusze opanowały Ziemię już jakiś czas temu, pozostało niewielu ludzi na świecie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych była Melanie wraz z bratem Jamiem i chłopakiem Jaredem. Jednak pewnego dnia wpadła w ręce wroga.
        Początkowo dusza z ciałem nie współpracowały ze sobą. Melanie podsuwała myśli i wspomnienia Wagabundzie , która nie potrafiła oddzielić swoich uczuć od uczuć ciała. Współpracowała natomiast z Łowczynią. Jednak pewne wydarzenia i przemyślenia skłaniają dusze do zmiany decyzji. Wraz z Melanie stają się sojuszniczkami i wyruszają w podróż w poszukiwanie bliskich.
        Czy Jared i Jamie będą od razu do niej, a raczej do nich przekonane? I jak będą się zachowywać? Między dziewczynami dojdzie do scen zazdrości i kłótni z powodu Jareda. Ale nie tylko jego, na horyzoncie pojawi się jeszcze jeden mężczyzna - Ian. Od razu przypadł mi do gustu, był pomocny i wreszcie przekonał się do Wandy i polubił ją jeszcze bardziej niż mogłoby się wydawać. Raz wkurzył mnie swoją postawą, ponieważ był zbyt bezpośredni i nietaktowny, ale to już sami doczytacie.
Podczas odkładania książki na półkę, byłam bardzo ciekawa, co przyniosą dalsze wydarzenia. Były momenty, gdzie sytuacje potoczyły się inaczej niż oczekiwałam. Przyznam się nawet, że płakałam,ale więcej nie zdradzę : )
       "Intruz" jest wciągająca lekturą i daje naprawdę do myślenia. "Nigdy nie wiesz ile czasu Ci pozostało"- te słowa utkwiły mi w pamięci i są jak najbardziej prawdziwe i znajdują odniesienie w naszym życiu. Należy doceniać to co teraz jest, a nie narzekać, bo uwierzcie zawsze jest ktoś kto ma gorzej. Polecam ją wszystkim, choć na początku nie byłam do niej przekonana ze względu na to, że świat opanowany przez dusze brzmi mało realnie. Szkoda jedynie, że koniec został tak jakby to powiedzieć "niezakończony". Każdy może się domyślać co będzie dalej, a rozwiązań może być wiele. Może jednak Stephanie Meyer zdecyduje się na kontynuacje?
  Cześć. Właśnie zaczynam swoją przygodę z blogiem i w sumie ciężko mi go ogarnąć : P . Wpadłam na ten pomysł jakiś czas temu, choć tak naprawdę koleżanka zachęciła mnie do napisania recenzji. W tej chwili sama nie wiem do końca jak to będzie, więc muszę się zastanowić nad paroma rzeczami. Mam na to czas
; >